Wykład profesora Geralda Hüthera

Na pewno nie wszystkim zainteresowanym udało się posłuchać na żywo profesora Geralda Hüthera w Bydgoszczy lub Warszawie. Być może nie każdy przeczytał już jego ostatnia książkę „Wszystkie dzieci są zdolne”. Dlatego pozwolę sobie przedstawić swoje notatki z wykładu na I Kongresie Neurodydaktyki w Bydgoszczy (13-14 października 2014 r.).
G.Hüther od lat zajmuje się zgłębianiem tajemnic ludzkiego mózgu na Uniwersytecie w Getyndze i w klinice psychiatrycznej.  Zajmował się miedzy innymi dziećmi z podstawowym zakłóceniem pracy mózgu i dochodzi do wniosku, że gdyby dzieci w przedszkolu i szkole miały inne warunki rozwoju, to nie zachorowałyby na ADHD.
Szkoła w założeniu  kształtuje u uczniów te umiejętności, których społeczeństwo akurat potrzebuje. Jednak większość tradycyjnych szkół powiela schematy, które zostały wymyślone dla  zaspokojenia potrzeb  wynikających z warunków ekonomicznych i politycznych XIX wieku. System klasowo-lekcyjny, jednorodny program nauczania, ocenianie i związana z nim rywalizacja, uczenie się dla stopni, kształcenie  takich umiejętności jak posłuszeństwo i dyscyplina, były uzasadnione rozwojem gospodarczym, były przydatne do „produkcji” robotników i żołnierzy.  Ukryty program współczesnej szkoły niewiele różni się od tamtego. Dzieci  uczą się w szkole, że należy:
  • wykonywać polecenia zamiast zadawać pytania,
  • rozwiązywać problemy zgodnie z podanym schematem zamiast  poszukiwać własnych rozwiązań,
  • odpowiadać na pytania zgodnie z oczekiwaniami nauczyciela zamiast prezentować własne pomysły, 
  • pracować indywidualnie zamiast w uczyć się we wspólnocie z innymi,
  • konkurować zamiast współpracować i dzielić się z innym.

Tę listę mogłabym kontynuować.
Tymczasem żyjemy w innych czasach, a społeczne oczekiwania wobec ludzi zmieniły się. Powinny zmienić się jeszcze bardziej, jeśli chcemy, żeby kolejne pokolenia mogły żyć na naszej planecie. W bardzo szybko zmieniającym się świecie nie jesteśmy w stanie dokładnie przewidzieć, jakie kompetencje powinny być rozwijane u naszych uczniów, jakie będą potrzebne im samym, społeczeństwu i środowisku. Możemy jednak założyć, że już obecnie cenione są:  życzliwość, uprzejmość,  przejmowanie odpowiedzialności, wspólne myślenie,  empatia, ocena skutków, kontrolowanie impulsów, odporność na stres, otwartość na wyzwania, planowanie, przewidywanie, współdziałanie czy wreszcie umiejętność współżycia z  innymi i z naturą. W jaki sposób rozwijać te talenty – to pytanie dla pedagogów i neuronaukowców. Bo wiadomo, że tych kompetencji nie uda się ani nauczyć ani ocenić.

Genetyka nie steruje rozwojem mózgu
W swoim wykładzie G.Hüther podał dowody na to, że rozwój mózgu nie jest uwarunkowany genetycznie. Natomiast jego kształtowanie się jest nieustającym procesem ściśle związanym z genetycznym wyposażeniem, jakim jest budowa ciała. Nie ma takiego programu genetycznego, który decydowałby o strukturze i rozwoju połączeń neuronalnych. Zamiast tego jest samoorganizacja, która rozpoczyna się już w okresie płodowym. Programy genetyczne tworzą komórki nerwowe i wypustki w neuronach  w ogromnym nadmiarze. G.Hüther posłużył się pewną metaforą, by zobrazować tę sytuację:   jak rzeźbiarz w kamiennego bloku wykuwa rzeźbę, tak człowiek poprzez swoja aktywność i doświadczenia kształtuje strukturę neuronalną mózgu – jedne połączenia wzmacnia  a inne „przycina”.
Ten proces  rozpoczyna  się już w okresie płodowym – wzmacniają się połączenia neuronalne związane z motoryką, bo już w tym okresie dziecko porusza się. Zanim nienarodzone dziecko zacznie ssać swój palec, ma już tak rozwinięte połączenia, że może trafić palcem do buzi (przedtem wielokrotnie porusza ręką, a każdy ruch wzmacnia określone  połączenie między neuronami).  Program genetyczny przygotował mózg i ciało do współpracy.  U dzieci, które w wyniku uszkodzeń rodzą się bez ręki, połączenia neuronalne zaprogramowane genetycznie do „obsługiwania” ręki przeprogramowują się częściowo na „obsługiwanie”  nogi. Lub też sieć połączeń reprezentująca nogę rozwija się znacznie bardziej niż u dzieci pełnosprawnych, natomiast reprezentacja ręki w mózgu kurczy się i jest przycinana. Dziecko jest wówczas znacznie lepiej przygotowane do posługiwania się stopą i palcami stopy. Deficyty w jednym obszarze sprawiają, że bardziej rozwijają się inne struktury, które przejmują ich funkcje.  Na tym polega neuroplastyczność mózgu.
Co z tego wynika? Ponieważ genetycznie każdy z nas ma nieco inna budowę ciała (dotyczy to oprócz widocznych cech fizycznych również liczby receptorów na skórze, wielkości  narządów wewnętrznych itp.),  a mózg kształtuje się pod wpływem ciała – każde dziecko jest idealnie dopasowane i niepowtarzalne. Każde ma swoje talenty, a jednocześnie przychodzi na świat z ogromnym potencjałem w postaci nadwyżki neuronów. Ten potencjał kształtuje się najbardziej w pierwszym okresie życia poprzez relacje z innymi, doświadczanie i odkrywanie.  Potencjał rozwinie się, jeśli  dziecko może otworzyć się na otoczenie, a warunkiem tej otwartości na świat jest brak lęku. Strach powoduje, że mózg koncentruje się na wypracowaniu strategii obrony przed lękiem.
Tym, co powoduje, że dziecko rozwija się bez lęku, jest poczucie bezpieczeństwa. Dwa doświadczenia z okresu płodowego to właśnie bezpieczeństwo i  możliwość eksperymentowania. W okresie płodowym dziecko poznaje swoją mamę – słyszy bicie jej serca, odczuwa smaki, które są jej bliskie, czuje kołysanie. Po narodzinach dziecko potrzebuje kontynuacji tej więzi i bliskości. Z drugiej strony – już przed narodzinami dziecko ma możliwość poruszania się i eksperymentowania.  I ta potrzeba autonomii i wolności rozwija się daje po narodzinach.  Wolność, ciekawość oraz więź, akceptacja, bezpieczeństwo – to dwa systemy w mózgu.

Niezaspokojona potrzeba bezpieczeństwa pobudza te same połączenia nerwowe, które reagują na fizyczny ból.  Z czego wynika, że brak akceptacji wywołuje ból, a człowiek odczuwający ból nie może się uczyć. Nietrudno to zrozumieć – każdy ma z pewnością za sobą takie doświadczenie. Ból zęba, głowy, żołądka wyklucza uczenie się.  Ból braku akceptacji działa tak samo!
Niezaspokojone potrzeby wywołują  „upośledzenie” mózgu. Tak się dzieje, jeśli człowiek jest traktowany przedmiotowo. W swojej potrzebie akceptacji i uznania będzie tak samo zraniony, jak w sytuacji  niemożliwego do zaspokojenia głodu lub pragnienia, a to wywoła w mózgu  stres i  w konsekwencji zabija ciekawość.  Mózg koncentruje się na rozwiązaniu tej nieprzyjemnej sytuacji. Tu może pojawić się dziecko z ADHD, które swoim zachowaniem domaga się uwagi i akceptacji takim jakie jest. To że dziecko szuka w ten sposób akceptacji może wydawać się dziwnie, ale przecież ono  po prostu nie wie, jak inaczej sobie pomóc . Nie uświadamia sobie tego, że chodzi o lęk i brak bezpieczeństwa.
Człowiek, w którego mózgu przez doświadczenie powstały i wzmocniły się takie właśnie połączenia neuronalne, mechanizmy pozyskiwania uwagi i przynależności, staje się w pewnym sensie niewolnikiem  tych mechanizmów.  W dorosłym życiu łatwiej sięga po środki zastępcze – popada w konsumpcjonizm, ulega nałogom, ucieka w gry komputerowe, nieustannie podróżuje jakby uciekając przed sobą lub nałogowo korzysta z portali.  Człowiek, który czuje się wolny i akceptowany nie potrzebuje zmieniania samochodu co dwa lata, podróży, 90% produktów, które zalegają półki sklepowe i markowych ubrań. 

Małe dzieci są wyposażone w  talenty, mają mózgi przygotowane do ich rozwijania. Rolą przytomnych dorosłych jest tylko niepsucie tego naturalnego potencjału  i stwarzanie warunków do ich rozwoju poprzez  zdrową miłość i akceptację.

Mózg zmienia się pod wpływem aktywności i doświadczenia
Mięsnie rozwijają się pod wpływem wysiłku i ćwiczeń. Można stworzyć sobie intensywny program treningów i realizować go konsekwentnie i całkiem mechanicznie.   Z mózgiem jest nieco inaczej.  Nie można go wyćwiczyć w sposób mechaniczny, a wysiłek nie zda się na nic, jeśli zabraknie neuroprzekaźników, które G.Hüther nazywa „nawozem dla mózgu”. Uwalniają się  tylko wtedy, jeśli coś poruszy nasze emocje. A to dzieje się między innymi wówczas,  gdy odkrywany coś sami, sami dochodzimy do czegoś lub coś tworzymy. Komórki, które uwalniają neuroprzekaźniki, aktywizują się, kiedy  osiągamy cel, który przed sobą postawiliśmy, kiedy dochodzimy do efektu lepszego niż przewidywany.  Wynika z tego, że dziecko:
·         nauczy się tylko tego, co budzi w nim radość, wywołuje zachwyt, bo dzięki temu uwalniają się neuroprzekaźniki,
·         porusza tylko to, co jest ważne  dla niego samego, a nie to, co narzucają inni (nauczyciele, rodzice),
·         radość uczenia się odczuwa dzięki innym ludziom, którzy  dostrzegają jego sukcesy (nauczyciele, przedszkolanki, rodzice, inne dzieci).
Tu  G.Hüther opowiedział  historyjkę o 85-latku,  który postanowił nauczyć się języka chińskiego. Opowiedział o tym znajomym, którzy przyjęli jego pomysł ze zdziwieniem: „A po co ci to, jesteś zresztą za stary na uczenie się języków”. Również nauczyciel odniósł się sceptycznie do tego planu. I właściwie sam staruszek zaczął się zastanawiać nad sensem całego przedsięwzięcia. O ile inna byłaby sytuacja, gdyby 85-latek poznał o dwadzieścia lat młodszą uroczą Chinkę i zakochał się w niej. I gdyby jeszcze postanowili zamieszkać w jej wiosce w Chinach. Prawdopodobnie po pół roku władałby już odpowiednim dialektem.
Pytania, które padły w tym momencie wykładu to:
·         Jak my, dorośli, niszczymy u dzieci radość i zachwyt bycia twórcami i odkrywcami?
·         Jak zadbać o to, by ta naturalna motywacja nie znikała?
·         Jak odbudować w uczniach radość uczenia się?
·         Jak zmienić kulturę szkoły, by dzieci mogły w niej odkrywać, odczuwać radość uczenia się, tak, by na wakacje wyjeżdżały z płaczem i nie mogły się doczekać początku roku szkolnego?
W Niemczech powstała inicjatywa Schule im Aufbruch (polskie robocze tłumaczenie to Budząca Się Szkoła).  Takie szkoły są szczególne nie ze względu na specjalna pedagogikę, lecz dlatego, że stanowią wspólnotę uczniów, rodziców, nauczycieli i dyrekcji.  Efekty nauczania-uczenia się zależą od klimatu szkoły, kultury organizacyjnej, a Budzące Się Szkoły zachęcają do współpracy. Głowna teza to:
·         Każdy jest  indywidualnością, ale tylko w połączeniu z innymi ludźmi i dzięki nim.

Albo obecne stosunki społeczne będą kształtowały nasze szkoły – albo nasze szkoły zaczną kształtować przyszłość rzeczywistości społecznej.