DLA MOICH (BYŁYCH) UCZNIÓW

ZAPAMIĘTYWANIE
Najpierw zastanów się, w jaki sposób zapamiętujesz. Jeśli jeszcze nie wiesz - sprawdź. Być może słówka wchodzą Ci do głowy, jeśli je kilkakrotnie zapisujesz, może szybciej zapamiętujesz to, co powtarzasz głośno. Być może musisz przy tym chodzić. Najlepiej połączyć wszystkie te techniki zapamiętywania - zapisać wyrazy i zwroty na kartkach, powiesić w różnych miejscach pokoju i głośno je odczytywać spacerując od jednej kartki do drugiej.
Młodszym i co bardziej ruchliwym radzę zastosować jeszcze jeden sposób: w jednym miejscu pokoju połóż zeszyt lub kartkę ze słówkami. W innym miejscu - kartkę i długopis. Zrób sobie biegane dyktando - czytasz wyrazy z zeszytu, biegniesz do kartki, zapisujesz tyle ile zapamiętałaś/eś.
Jednak najważniejsza w zapamiętywaniu jest cykliczność. Nie wystarczy nauczyć się raz. Wówczas to, czego się uczymy trafia do pamięci krótkotrwałej, chwilowej, wasz mózg wyrzuci to przy pierwszej okazji. Trzeba więc zrobić coś, żeby słówka (i nie tylko słówka - każda nowo nabyta wiedza) trafiła do tej szufladki w mózgu, którą będzie można w każdej chwili w miarę potrzeby otworzyć.
Jak to zrobić. Kluczem są powtórki. Powinny następować w takich odstępach czasu:
pierwsza - po godzinie
druga - po jednej dobie
trzecia - po tygodniu
czwarta - po miesiącu
piąta - po pół roku.
I już - wiedza przeskakuje do pamięci trwałej. I zostaje na długo.

NASTOLATKIEM BYC - TO TAKIE TRUDNE
Kim jesteś?
Nastolatek – jak to trudna życiowa rola! Dojrzewasz, następują w Tobie gigantyczne zmiany biologiczne i hormonalne. Twój mózg się rozwija, zmienia się sposób myślenia. Starasz się zrozumieć i kontrolować swoje emocje, które w czasie, gdy byłeś/aś dzieckiem uzewnętrzniały się spontanicznie. Każdy/a z was, bez względu na to, czy dzieje się to świadomie, czy nie, określa swoją tożsamość psychoseksualną (czy jest homo-, hetero- czy biseksualny). Nastolatki szukają identyfikacji płciowej, gdyż dla dziecka (ono - „dziecko”) nie było to aż tak istotne, a teraz – to podstawowa sprawa. Starasz się opanować społeczną rolę związaną z płcią.  Dlatego też chłopcy więcej czasu spędzają z chłopcami, a dziewczęta tworzą swój świat. Nawiązujesz głębsze przyjaźnie, szukając wśród wielu znajomych ludzi, którzy mają podobne wartości, starasz się określić swoje własne wartości mniej lub bardziej świadomie. Powoli przestajesz być tylko dzieckiem swoich rodziców w tym sensie, że już nie wymagasz tylko troski i opieki, pojawiają się wobec Ciebie oczekiwania. Stajesz się autonomiczną jednostką. Być może  zastanawiasz się nad swoją przyszłością i wydaje ci się, że już wiesz, co chcesz w życiu robić. A może zamartwiasz się z tego powodu, że jeszcze planów na przyszłość nie masz.
Niezwykle ważne są w tym okresie zrozumienie i akceptacja zmian, jakie w Tobie zachodzą (nagłe zmiany skórne, zmiany wagi ciała, zmiany głosu, chwiejność emocjonalna). 
Jeśli szukasz cały czas odpowiedzi na pytanie "kim jestem", to bardzo dobrze.  Choć to naprawdę niełatwa sprawa.


Chciałabym Ci towarzyszyć w tej przemianie, chciałabym Wam towarzyszyć. A przede wszystkim chcę Wam podziękować za to, że mogę być z Wami i dzięki Wam bardziej rozumieć siebie i świat. Każdy/a z was jest niezwykłą, niepowtarzalną osobą, która wnosi do mojego życia coś nowego i wartościowego. Chcę, żebyście wiedzieli, że możecie na mnie polegać, że  znajdę dla każdego/każdej z Was czas  i chęć do rozmowy  na każdy temat. I że  bez względu na sytuację  będę starała się zrozumieć każdą/każdego z Was.

REGUŁY LOMBARDIEGO
Vince Lombardi nie był nauczycielem niemieckiego. Był trenerem drużyny futbolu amerykańskiego. I swoją drużynę prowadził do sukcesu, do zwycięstw w meczach. Nie chciałam w swojej pracy brać z niego przykładu - mamy inne cele, inne pole działania. W sporcie liczy się rywalizacja. W życiu - szacunek, współodczuwanie, mądrość. I w sporcie i w życiu - wytrwałość.
A jednak od Vinca Lombardziego można się wiele nauczyć.
Pierwsza nauka - stawiaj sobie trudne pytania.  "Czy jest jakiś nadrzędny cel w moim życiu? Cel żywy i konkretny, któremu jestem oddana/y i który nadaje sens wszystkiemu co robię?"
Jedynym sposobem, by znaleźć na nie odpowiedź jest zrozumienie i poznanie siebie. Poznanie swoich mocnych stron i słabości. I tam, gdzie się da - pokonanie tych słabości, a tam, gdzie stanowią one cechę osobowości  - zaakceptowanie ich. Bo moje niedoskonałości  są mniej ważne, niż to dobre, co mam w sobie. Jeśli jestem wrażliwa, mogę tę wrażliwość przekuć w pomaganie innym, w ich rozumienie. Nie muszę być bokserem. Jeśli jestem silna i lubię się bić, a wrażliwość nie jest moją mocna stroną - zostanę bokserką. I bić się będę na ringu, a nie na przerwie.
Moi uczniowie pewnie wiedzą, co mam na myśli.
Każdą cechę możemy ujawnić na dwa sposoby: konstruktywny i destrukcyjny. Jeśli mam w grupie posłuch, jestem naturalnym autorytetem, liderem to mogę tej właściwości użyć po to, by budować dobre relacje między członkami grupy, albo do tego, by wykluczać jednostki i dzielić grupę. Od czego zależy, którą ścieżkę wybiorę? Od odpowiedzi na pytanie:  jakie są moje wartości? Ale o tym kiedy indziej.

PO ROZSTANIU (nie chciałam, żeby to brzmiało dramatycznie!)
Może tu zajrzycie. Już nie jestem Waszą nauczycielką niemieckiego ani wychowawczynią, ani nauczycielka w ogóle.  Pewnie taka już powinna być ta kolej rzeczy. Ale nie zapominam o „swoich” dzieciach, a właściwie już nie dzieciach – młodych ludziach, którzy w tym roku staną przed wyborem liceum. A to już wstęp do całkowitej dorosłości. Wybór ważny i trudny. Bo co tu wybrać – czy bardzo ambitną szkołę, która wprawdzie zwiększy prawdopodobieństwo zaliczenia matury na pięć, ale nie zostawi czasu na inne ważne i być może przyjemne rzeczy, czy też bardziej przyjazne środowisko, które z kolei nie da gwarancji doskonałego wyniku na egzaminie dojrzałości, a tym samym ograniczy możliwości dostania się na bezpłatne studia.

Pytanie, czy to rzeczywiście jest najważniejsze? Czy ukończenie renomowanej uczelni zapewni Wam szczęśliwe życie? Najważniejsze i tak będzie to, co macie w sobie, w środku – zainteresowania, zdolność nawiązywania dobrych relacji z ludźmi, umiejętność cieszenia się z rzeczy małych, altruizm, to wszystko, co powoduje, że otaczający Was ludzie będą Was kochać.

MUZEUM

Muzeum. Co za nuda. Nie każdy lubi oglądać obrazy, przecież to takie nieciekawe...
No cóż, coś w tym zapewne jest, muszę przyjąć taką opinię, choć nie do końca zgadzam się z nią. Może dlatego, że z obrazami, ze sztuką jest podobnie jak z niektórymi przysmakami. Lubi się je dopiero po jakimś czasie, nie od razu. Najpierw trzeba spróbować, poczuć smak głębiej niż tylko na czubku języka. Smaki wyraźne i proste odczuwany od razu, te bardziej wyrafinowane - nie. Sztuka "wysoka", niekomercyjna, jest wszak wymagająca. To nie komiks, nie film, w którym się dzieje. Nie gra komputerowa z wartką akcją. To raczej chwila wyciszenia i zamyślenia, kontemplacji i wniknięcia w siebie. Bo temu właśnie, moim zdaniem, sztuka służy. Jeśli przy tym cieszy oko lub ucho, to załkiem nieźle.  Osiągnięcie takie stanu wymaga jednak czasu, pewnej dojrzałości, a przede wszystkim wyciszenia.
Permamentne dowcipkowanie, jak sądzę, służy  ukryciu niepewności i wrażliwości. Od razu przypomina mi się pewien wiersz Małgosi Hillar "My z drugiej połowy XX wieku":


My z drugiej połowy XX wieku
rozbijający atomy
zdobywcy księżyca
wstydzimy się
miękkich gestów
czułych spojrzeń
ciepłych uśmiechów

Kiedy cierpimy
wykrzywiamy lekceważąco wargi

Kiedy przychodzi miłość
wzruszamy pogardliwie ramionami

Silni cyniczni
z ironicznie zmrużonymi oczami

Dopiero późną nocą
przy szczelnie zasłoniętych oknach
gryziemy z bólu ręceumieramy z miłości


Czy tak jest?




1 komentarz:

Unknown pisze...

Dziękuję!:)