Dziecko poszło do pierwszej klasy


„Moja Madzia od września rusza do szkoły. Od roku kotłuje mi się w głowie jedno pytanie:  Jak pracować z dzieckiem od samego początku, aby wyrobić dobre nawyki na kolejne lata, zachowując jednocześnie fascynacje szkołą?"
Na ogół dzieci idą do szkoły z chęcią i ciekawością – to dla nich nowy, bardziej dorosły etap życia. Jednocześnie jest to jednak poważne wyzwanie dla młodego, żywiołowego i ruchliwego człowieka. Dziecko nie powinno od początku przebywać w szkole zbyt długo. Odradzam świetlicę, bo zwykle
nie ma tam zbyt wielu możliwości ruchu i swobodnej zabawy, która są w tym okresie równie ważne jak uczenie się.
Co ułatwi dziecku funkcjonowanie w szkole? Zacznijmy od najprostszych potrzeb: odpowiednia ilość snu i porządne zdrowe śniadanie przed wyjściem do szkoły, odpoczynek (np. spacer) po lekcjach, zapewnienie aktywności fizycznej zgodnej z zainteresowaniami dziecka, czas na zabawę.
Wspieranie uczenia się dziecka polega przede wszystkim na docenianie jego postępów, nawet tych najmniejszych. Warto po szkole zapytać dziecko: „Czego nowego się dzisiaj nauczyłaś? Co ciekawego poznałaś?”. Ważne jest słuchanie dziecka, okazywanie zaciekawienia tym, co je zainteresowało. Dzieci nie potrzebują ciągłego korygowania i instruowania, ważniejsza jest dla nich możliwość opowiedzenia o swoich przeżyciach i doświadczeniach osobie, która wysłucha i zrozumie.
Rodzice często mają skłonność do odrabiania pracy domowej razem z dzieckiem i nadmiernej kontroli tego, jak praca jest wykonana. Warto uzgodnić oczekiwania z nauczycielką – czy ważniejsza jest samodzielność dziecka, a ewentualne błędy i niedoskonałości będą dla nauczycielki informacją zwrotną na temat tego, jak dziecko się uczy i na ile skuteczne są stosowane przez nauczycielkę metody,  czy też dziecko zostanie ukarane za zadanie domowe oceną w jakiejkolwiek formie (słoneczka, chmurki, literki czy cokolwiek innego). Tak więc rodzice powinni dowiedzieć się na pierwszym zebraniu, jaki w szkole obowiązuje system oceniania. Jeśli zamiast informacji zwrotnej dziecko dostaje ocenę, to rolą rodziców jest „odczarować” ją i skupić się na pozytywnych aspektach pracy dziecka, docenić jego wytrwałość, staranie, pokazać, że błędy są czymś normalnym i tylko ten ich nie popełnia, kto nic nie robi. Nie wymagajmy od dziecka tego, by było doskonałe pod każdym względem. Jeśli ocena jest bardzo dobra, to również nie należy się na niej nadmiernie skupiać – doceniajmy nie stopień, a to, za co dziecko go dostało.  Gdy dziecko mówi „Dostałam dzisiaj piątkę”, zapytajmy najpierw za co, a potem doceńmy to. Np. dziecko:  „Dostałam piątkę za wiersz”, rodzic: „To znaczy, że bardzo ładnie wyrecytowałaś wiersz, tak? Gratuluję, cieszę się”. Jeśli dziecko mówi o słabszej ocenie, możemy zapytać: „A z czego jesteś zadowolona w swojej pracy? Jak myślisz, co warto byłoby poprawić?”.
Gdy dziecko uczy się pisać – nie skupiajmy się na korygowaniu nieprawidłowo napisanych literek – zwróćmy uwagę na te, które są napisane najlepiej. Jeśli wskażemy je powiemy: „O, zobacz – te literki są już doskonałe”, dziecko samo zauważy,  że inne litery nie są napisane prawidłowo. I zastanówmy się, czy nasz pociecha miała wystarczająco dużo okazji, by wykształcić umiejętności motoryczne – poprzez malowanie, lepienie z plasteliny lub innych materiałów, wycinanie, krojenie np. jabłka czy marchewki.  A może dla nas, rodziców, ważniejsza była sterylna czystość i bezpieczeństwo dziecka i ograniczaliśmy tego rodzaju zabawy i aktywności? Jeśli tak - teraz musimy to nadrobić i zamiast ćwiczenia kaligrafii dajmy dzieciom możliwość kreatywnego wykorzystania dłoni. A pisanie samo z siebie okaże się łatwiejsze.  
Czytajmy z dzieckiem. Dzieci, którym rodzice czytają od najmłodszych lat, są bardziej chętne do poznawania literatury samodzielnie. Dzieci, które uczą się czytać, na początku są tak pochłonięte składaniem z liter wyrazów, że nie są w stanie zapamiętać i zrozumieć całego przeczytanego zdania. Z tego powodu nie odczuwają przyjemności czytania. W pierwszym okresie, gdy dziecko uczy się tej trudnej sztuki warto czytać wspólnie – trochę dziecko, a trochę rodzice. W pierwszej klasie jeszcze nie możemy wymagać od każdego dziecka by samodzielnie czytało lektury. Więc zachęcamy do samodzielności małymi kroczkami, ale dajemy też szansę poznania treści poprzez słuchanie, jak czytają inne osoby.
Nie zapominajmy ani na chwilę o tym, że nasza latorośl ma 6-7 lat i nadal jest dzieckiem, które nagle, właściwie z dnia na dzień znalazło się w innej, niezrozumiałej i nieodpowiedniej dla jego potrzeb rzeczywistości. Potrzeby biologiczne i fizjologiczne – takie jak ruch, siusianie, wygodne miejsce do siedzenia, odpoczynku w chwili zmęczenia – w szkole schodzą na plan dalszy. Ale dziecko je odczuwa. Szczęście, jeśli trafi na rozumną, empatyczną nauczycielkę i może je w jakiejś mierze realizować. Jeśli nie, to będziecie musieli jako rodzice przyzwyczaić się do uwag na temat zachowania. I najlepiej, jeśli zapewnicie dziecku po szkole odpoczynek, zabawę, spacer, ruch.
Podsumowując – wspierajmy, doceniajmy, pozwalajmy na samodzielność, dbajmy o zaspokojenie potrzeb i towarzyszmy dziecku w jego rozwoju.

Stopnie są nielegalne!


Jak oceniać? Nie stawiać stopni!
W myśl przepisów prawa oświatowego obowiązkowe są w klasach 1-3 semestralne i końcowe oceny opisowe, a klasach starszych wyrażone stopniem. Ten przepis dotyczy TYLKO ocen końcowych. „Ocenianie bieżące z zajęć edukacyjnych ma na celu monitorowanie pracy ucznia oraz przekazywanie uczniowi informacji o jego osiągnięciach edukacyjnych pomagających w uczeniu się, poprzez wskazanie, co uczeń robi dobrze, co i jak wymaga poprawy oraz jak powinien dalej się uczyć[1].  Podobny zapis znajdujemy w Ustawie o systemie oświaty: „Ocenianie osiągnięć edukacyjnych i zachowania ucznia odbywa się w ramach oceniania wewnątrzszkolnego, które ma na celu:
1) informowanie ucznia o poziomie jego osiągnięć edukacyjnych i jego zachowaniu oraz o postępach w tym zakresie;
2) udzielanie uczniowi pomocy w nauce poprzez przekazanie uczniowi informacji o tym, co zrobił dobrze i jak powinien się dalej uczyć;
3) udzielanie wskazówek do samodzielnego planowania własnego rozwoju;
4) motywowanie ucznia do dalszych postępów w nauce i zachowaniu;
5) dostarczanie rodzicom i nauczycielom informacji o postępach i trudnościach w nauce i zachowaniu ucznia oraz o szczególnych uzdolnieniach ucznia;
6) umożliwienie nauczycielom doskonalenia organizacji i metod pracy dydaktyczno-wychowawczej.”[2]
Stopień z pewnością tych warunków nie spełnia.  
Czy na podstawie „trójki” lub „piątki” uczeń, jego rodzice i sam nauczyciel wiedzą, jakie on/ona posiada umiejętności i wiedzę? Nie. Ponieważ dwoje uczniów może uzyskać taki sam stopień za ten sam sprawdzian/odpowiedź itp.  mając różne osiągnięcia i różne trudności. Dodam do tego, że nauczyciel nie jest w stanie zapamiętać, dlaczego Jaś Kowalski w październiku dostał tylko „trójkę”, która wpłynie mniej lub bardziej na ocenę semestralną. A może w styczniu Jaś już potrafi to, czego w październiku jeszcze nie umiał? Zatem postępów na podstawie stopni również nie zauważymy. Dla rodziców stopień jest łatwym środkiem do rozliczenia dziecka. Jednak nie daje żadnej wskazówki do tego, jak dziecku pomóc, co (być może) odpuścić, żeby dziecko miało czas i energię na rozwijanie swoich uzdolnień.
Pomoc w nauce polega m.in. na wskazywaniu, co dziecko już potrafi (bo to cieszy, a zatem je motywuje), a nad czym trzeba jeszcze popracować i jak to zrobić, jak się dalej uczyć.  Tymczasem stopień jest swojego rodzaju wyrokiem… jeszcze tylko nieprzyjemna rozmowa z rodzicami, czasami jakieś sankcje i „z głowy”. Żeby zrozumieć samodzielnie, nad czym trzeba jeszcze popracować, dziecko musiałoby samodzielnie przeanalizować swoje prace lub wypowiedzi, co nie tylko nie jest łatwe, ale bywa wręcz niemożliwe, bo prace pisemne najczęściej zostają w szkole, a ustnych wypowiedzi przecież nie nagrywamy! No i wreszcie kolejne ważne pytanie – jak się dalej uczyć? A czy my nauczyciele uczymy dzieci samodzielnego uczenia się?
Planowanie własnego rozwoju na podstawie stopnia to jakaś abstrakcja i chyba nie muszę tego udowadniać.  Dodam jeszcze określenia, z którymi spotkałam się w szkołach: „To uczeń trójkowy”… Gdzie tu miejsce na rozwój? Uczeń już jest zakwalifikowany do określonej grupy. Wierzcie lub nie, ale znając taką opinię będziemy dokładniej sprawdzać pracę dziecka niż w przypadku ucznia „piątkowego”. A czasami wręcz w naszych głowach powstanie podejrzenie, że praca nie została napisana samodzielnie.  Jeżeli chcemy pomóc uczniom planować własny rozwój i własne uczenie się, to przede wszystkim znajdźmy jego talenty, mocne strony, poznajmy go lepiej, wyjdźmy poza przedmioty szkolne i encyklopedyczną wiedzę, którą mamy dzieciakom przekazać.  Zbadajmy też indywidualny styl uczenia się każdego dziecka, pokażmy mu/jej, jak może ułatwić sobie uczenie się.
Motywowanie dziecka to pokazywanie „w czym jesteś dobra/y”, „jakie postępy zrobiłeś/aś”, to docenianie wysiłku i akceptowanie uczenia się na błędach. Tymczasem my najczęściej podkreślamy błędy na czerwono i karzemy za nie obniżeniem stopnia. Tymczasem motywujące byłoby zachęcenie do samodzielnego poprawienie błędu, pokazanie, gdzie można znaleźć pomoc, umożliwianie uczniom uczenia się w grupach, pomagania sobie w pokonywaniu trudności. Stopnie prowadzą do rywalizacji, a ta jest wrogiem motywacji wewnętrznej, tej najbardziej cennej i skutecznej. Uczniowie porównują swoje stopnie z innymi, na tej podstawie budują obraz siebie. Przestają czerpać radość z nabywania wiedzy i umiejętności, jak to jest w wypadku małych dzieci, które uczą się z radością i kierowane motywacją wewnętrzną, tą nagrodą, którą serwuje nam mózg w postaci dopaminy i endogennych opioidów.
Kolejnym celem oceniania jest umożliwienie nauczycielom doskonalenia organizacji i metod pracy dydaktyczno-wychowawczej Jest o możliwe tylko wtedy, gdy nauczyciel analizuje konkretne umiejętności uczniów, przyrost konkretnej wiedzy. Wtedy może się zastanowić, jak wprowadzał materiał, który został dobrze opanowany przez uczniów, a w jaki sposób te treści, które zostały szybka zapomniane, dokonać refleksji nad zastosowanymi metodami i dostosować swój styl pracy do potrzeb danej grupy uczniów.  Warto zwrócić szczególną uwagę na określenie osiągnięcia edukacyjne. Co to znaczy, jak je sformułować?  Znowu zajrzyjmy do Ustawy o systemie oświaty: „Ocenianie osiągnięć edukacyjnych ucznia polega na rozpoznawaniu przez nauczycieli poziomu i postępów w opanowaniu przez ucznia wiadomości i umiejętności w stosunku do: wymagań określonych w podstawie programowej kształcenia ogólnego (…) oraz wymagań edukacyjnych wynikających z realizowanych w szkole programów nauczania[3].  Pamiętajmy o tym, że mamy prawo tworzyć własne programy, a te już opracowane można modyfikować. To ważne, bo zdarza się bardzo często, że programy wykraczają znacznie poza podstawę programową, podobnie jak pisane na ich podstawie podręczniki i zeszyty ćwiczeń.
Jak oceniać bez stopni?
Sposób na to nie jest ani trudny, ani czasochłonny, ani pracochłonny. Wystarczy opracować wymagania podstawy programowej raz a dobrze w taki sposób, by były one mierzalne i konkretne. Następnie tworzymy tabelkę (najwygodniej w MS Excel) i potem już tylko zaznaczamy, modyfikujemy obserwacje umiejętności i wiedzy każdego dziecka. Poniżej zamieszcza fragment takiego materiału dla trzeciej klasy z całego zakresu edukacji polonistycznej. 1 oznacza, że dziecko już to potrafi, pusta kratka, że albo dziecko jeszcze tego zagadnienia nie opanowało, albo – jeszcze wcale się tym nie zajmowaliśmy. W każdej chwili mogę w pustej kratce wpisać 1. Inną wersją jest wpisywanie zamiast „1” daty, kiedy dziecko pokazało nam, że już to potrafi. Nauczyciel może też w pustej kratce dopisać swoje sugestie, np. podać ćwiczenia, które dziecko powinno  wykonać, by daną umiejętność opanować.

Kiedy uczniowie piszą prace samodzielnie, powinni dostać szczegółowe kryteria oceny przed napisaniem pracy. Bo przecież chcemy pomóc dziecku uczyć się! Wówczas mamy sprawę oceniania znacznie uproszczoną. Oto przykład:
Zadanie: „Opisz swojego przyjaciela/swoją przyjaciółkę”
Kryteria
Samoocena
Informacja zwrotna
1.      Napisz co najmniej 12 zdań


2.      Przedstaw przyjaciela (imię, wiek)


3.      Opisz 5 cech wyglądu


4.      Podaj 3 cechy charakteru


5.      Napisz, jak lubi się ubierać


6.      Opisz dwa sposoby spędzania czasu z przyjacielem


7.      Napisz, dlaczego jesteście przyjaciółmi


8.      Zadbaj o poprawność ortograficzną i interpunkcyjną


9.      Zachowaj trójdzielną kompozycję


Takie kryteria podajemy dziecku na kartce, na której ma napisać pracę lub dajemy do wklejenia do zeszytu. Uczeń może samodzielnie skontrolować, czy spełnił wszystkie kryteria. A nauczyciel sprawdzając zaznacza, co już jest, a co wymaga poprawy lub uzupełnienia. Naprawdę nie zajmowało mi to więcej czasu niż sprawdzanie pracy i wystawianie stopnia.


[1] ROZPORZĄDZENIE MINISTRA EDUKACJI NARODOWEJ1) z dnia 3 sierpnia 2017 r. w sprawie oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów i słuchaczy w szkołach publicznych,  § 12
[2] Ustawa o systemie oświaty, Art. 44 b pkt. 5
[3] Ustawa o systemie oświaty Art. 44b pkt. 3

Po zabójstwie w Wawrze


Zginął młody człowiek, uczeń. Nastolatek został zadźgany w szkole. Dramat dla opiekunów, kolegów i koleżanek, nauczycieli.
Głośna sprawa, medialna, oprócz organów ścigania do działania włączają się władze oświatowe. Wprawdzie na stronie Kuratorium nie znalazłam nic na ten temat, ale dyrektorzy otrzymali polecenie przeprowadzenia akcji na temat bezpieczeństwa. Użyłam świadomie słowa „akcji”. Bo jak wpłyną na bezpieczeństwo pogadanki, procedury, jednorazowe działania? Nic lub niewiele. Bo problem tkwi głębiej, wymaga zmiany postaw, stałej koncentracji na relacjach. Ludzie potrzebują miłości, akceptacji, zrozumienia. Nie jest tajemnicą, że procesy poznawcze, uczenie się wystąpi dopiero wtedy, gdy człowiek ma zaspokojone podstawowe potrzeby, w tym potrzebę przynależności, bezpieczeństwa (również emocjonalnego), zaufania. To właśnie jest bardziej pierwotne niż uzyskanie wiedzy i formalnych umiejętności. I zaspokojenie tych potrzeb jest głównym zadaniem rodziców, opiekunów i nauczycieli. Tymczasem w szkole często słyszę: „My jesteśmy od nauczania, od wychowania są rodzice”.
Nie wątpię w to, że współcześni rodzice bardzo starają się zaspokoić wszystkie potrzeby swoich dzieci. I nie zamierzam obwiniać ich za to, że im nie wychodzi. To świat jest taki pokręcony. Dorośli zabiegają o utrzymanie pracy, martwią się o swoje zarobki jako środek zapewnienia bezpieczeństwa rodzinie. Gromadzą dobra materialne w poczuciu, że to jest warunkiem godnego życia, lub walczą o to, by związać „koniec z końcem”. I nie mają czasu dla dziecka. Albo też są tak sfrustrowani brakiem możliwości i własną bezradnością, że nie wystarcza im energii dla dzieci. Zresztą, nikt nie uczy rodziców, co jest dzieciom potrzebne, jak zaspokoić ich emocjonalne potrzeby, jakie konsekwencje niosą za sobą zaniedbania wynikające z tej niewiedzy. Ja również tego nie wiedziałam i dopiero teraz mogę ocenić, jakie szkody w życiu moich dzieci to spowodowało.
Psychiatrzy, psycholodzy i wielu światłych nauczycieli biją na alarm: dzieci cierpią z powodu zaburzeń psychicznych. Najczęściej są to depresja i autoagresja, które mogą zagrażać życiu dziecka. Psychiatrzy mówią też o agresji, zachowaniach niszczycielskich, spektrum zaburzeń autystycznych, zaburzeniach afektywnych czy zaburzeniach odżywiania.  Co piąte dziecko w Polsce ma zaburzenia psychiczne. Coraz młodsze dzieci dotykają te problemy. Zdaniem specjalistów będzie jeszcze gorzej. O ile nie podejmiemy świadomych działań. My – czyli przede wszystkim rodzice, opiekunowie i nauczyciele.
Neuronauka pozwala nam zajrzeć do mózgu na bieżąco, w czasie, gdy działa i zachodzą w nim różne procesy. Zdobyta na ten temat wiedza pozwala mi postawić pewne wysoce prawdopodobne hipotezy, które są związane z tematem zdrowia psychicznego dzieci. Opowiadam o tym rodzicom w przedszkolach i widzę ich poruszenie. Dzieci potrzebują miłości i akceptacji takimi jakie są, od urodzenia. Nie są planem na przyszłość, nie przyszły na świat pom to, by spełniać niezaspokojone dotąd aspiracje rodziców. Są cudem, każde samo w sobie. Chcą być sobą i jako takie być kochane.
Maleństwa nie mają poczucia czasu i nie rozumieją, że teraz akurat mama lub tata są zajęci (np. rozmową przez telefon), żeby doświadczyć miłości muszą mieć kontakt – fizyczny i emocjonalny – z dorosłymi uważnymi opiekunami. Potrzebują współdzielenia zachwytu nad światem, czułości, dotyku, spojrzenia, uwagi, zainteresowania, zrozumienia. Dzieci nie płaczą, bo chcą manipulować dorosłymi. Płaczą gdy czegoś potrzebują, gdy jest im zimno, są głodne, brakuje im spojrzenia i uśmiechu. Po wojnie (tej II światowej) osierocone niemowlęta trafiały do domów dziecka. Niektóre z nich były super wyposażone, a pielęgniarki w białych sterylnych ubrankach dbały o właściwą dietę i czystość. I tam dzieciaki chorowały i umierały. Natomiast w ośrodkach, gdzie warunki były znacznie gorsze i nie zawsze wystarczało pożywienia, za to opiekunowie zapewniali dzieciom miłość, dotyk i czułość – niemowlęta rozwijały się prawidłowo. A teraz wyobraźmy sobie żłobek ( mój starszy synek płakał „Tylko nie do żłobeczka”). Są tam miłe panie, ale na ile starcza im cierpliwości i uważności… Na pewno nie zapewnią każdemu maleństwu tego, co mu potrzeba.
Potem przedszkole. Wiem, jak bardzo nauczycielki się starają. Ale może zabraknąć zrozumienia i cierpliwości. Chociaż z moich obserwacji wynika, że w większości przedszkoli dziewczyny robią naprawdę dużo dobrego – budują relacje między dziećmi, „pochylają się” nad każdym dzieciakiem, starają się jak mogą. Ale nie zastąpią rodziców. Po zabraniu dziecka z przedszkole rodzic nie może być zmęczony, powinien znaleźć czas i energię na zabawę z dzieckiem. Hej, rodzice, „to se ne vrati” – wasze dzieci już nigdy nie będą trzy-, cztero- czy pięciolatkami! Jeśli przegapicie ten okres ich życia, to stracicie znacznie więcej niż wasze dzieci… Przepraszam za tę manipulację. Dzieci tracą więcej – zaufania, poczucia własnej wartości, poczucia, że są bezwarunkowo kochane. I trudno te straty odrobić. Może nie przypadkiem piszę to w dniu matki, z własnymi wyrzutami sumienia. Ale dzieci jeszcze maja szansę te braki nadrobić. Rodzice – nie.
Warunkiem nadrobienia braków, a raczej zaspokojenia potrzeb przynależności, akceptacji i miłości, są przytomni dorośli w przedszkolu a potem – szkole. To ciekawe, było mi łatwo odczuwać wyrozumiałość, zrozumienie i akceptację wobec dzieci w szkole. Wobec „własnych” dzieci miałam większe wymagania i mniejszą cierpliwość niż wobec swoich uczniów. Zapewne wiąże się to w jakiś sposób z odpowiedzialnością. Może dlatego trudno jest okazywać bezwarunkową miłość najbliższym? Apeluję zatem do nauczycieli. Patrzcie każdemu dziecku w oczy, głęboko. Zobaczycie tam wszystko. Potrzeby, oczekiwania, smutek, niepokój, lęk, radość. I wystarczy wyjść naprzeciw. Czas i słuchanie bez oceniania. To wszystko. Proste?
Co to, o czym napisałam powyżej, ma wspólnego  z zabójstwem w warszawskiej szkole? Otóż zastanawiam się, jak to możliwe, że nikt z młodych ludzi nie zasygnalizował zagrożenia. Zabrakło zaufania do dorosłych? Bo konflikty wiążą się z karą, szukaniem winnych. Jeśli nie rozmawiamy z dziećmi o wszystkim, na każdy temat, który sami podsuwają szczerze i otwarcie, to nie oczekujmy, że opowiedzą nam o swoich życiowych dylematach. Prawdziwy wychowawca jest „mężem zaufania” – jak studnia, z której żadna informacja nie wydostanie się na zewnątrz bez zgody zainteresowanych. Każdy problem/konflikt może przyczyniać się do rozwoju dzieci i dorosłych, jeśli są oni nastawieni na poszukiwanie jego rozwiązania, a nie szukanie winnych! Do tego potrzebne jest zaufanie, szczerość, otwartość i akceptacja ze strony dorosłego.

Lepiej zapobiegać niż leczyć - o rozwiązywaniu konfliktów.


Konfliktu nie należy rozpatrywać w kategoriach dobro i zło. Konflikty są motorem rozwoju i stałym elementem naszego życia szkolnego, zawodowego i osobistego. Wynikają z różnorodności ludzkich osobowości i potrzeb, zmienności otoczenia i wymagań środowiska, stresu i konieczności dużych zmian. Konflikty same w sobie nie są niczym złym. Złe i przynoszące wiele strat mogą być sposoby ich rozwiązywania lub ich nierozwiązywanie. Ważna jest umiejętność konstruktywnego podejścia do konfliktu i rozwiązania go z korzyścią dla obu stron. Otwarte, racjonalne podejście daje możliwość twórczych rozwiązań, często kończących się:
             większym zbliżeniem,
             uzgodnieniem strategii współpracy i
             daje obu stronom dużo osobistej satysfakcji
Celem działania powinno być nie unikanie konfliktów, ale nauczenie się jak najlepiej wykorzystywać ich cechy pozytywne a osłabiać negatywne.
Warto poznać swoje podejście do konfliktu. W  tym celu proponuję wypełnić ankietę. Można ją wykorzystać również w pracy ze starszymi uczniami.
Ankieta. Czy zgadzasz się z następującymi twierdzeniami? Zaznacz te, z którymi zdecydowanie zgadzasz się.
Twierdzenie:
Tak
1. Przy rozwiązywaniu konfliktu wszystkie chwyty są dozwolone.

2. Konflikt to zło, należy go unikać.

3. W konflikcie strony zawsze coś zyskują, ale też coś tracą.

4. Mądrzejszy zawsze ustępuje, nawet gdy ma rację.

5. Konflikt to okazja do poznania siebie i drugiej strony .

6. W konflikcie czyjaś wygrana to też czyjaś przegrana.

7. W konflikcie lepiej unikać otwartej dyskusji.

8. Optymalne rozwiązanie konfliktu to częściowe zaspokojenie obu stron.

9. Nieporozumienia najlepiej rozstrzygać bagatelizując je.

10. Rozwiązując konflikt należy uwzględniać interesy własne i partnera.

11. Strony konfliktu nie mogą sobie ufać.

12. Czas rozwiązuje większość problemów.

13. Należy zadowolić się połowiczną realizacją swoich oczekiwań.

14. Należy zadowolić się nawet minimalnym spełnieniem własnych roszczeń.

15. Jeśli druga strona wysunie wyjątkowo atrakcyjne propozycje, nasze rozwiązania nie mają znaczenia.

16. Nawet atrakcyjne propozycje ze strony przeciwnika zawierają jakiś podstęp.

17. Żeby uniknąć zadrażnień, nie warto dobitnie prezentować własnych oczekiwań.

18. Porozumienie zwykle nie jest tak atrakcyjne, jak spełnienie moich oczekiwań.

19. Jeśli przyjmę rozwiązanie atrakcyjne tylko dla przeciwnika, z pewnością stworze warunki atrakcyjnej współpracy w przyszłości.

20. Żeby osiągnąć porozumienie należy korzystać z ofert i pomysłów przeciwnika.

21. W sporze nie ma partnera o dobrej woli, jest on co najwyżej słabszy.

22. Lepiej zapobiegać konfliktom, niż je rozwiązywać.

23. Najlepszym rozwiązaniem konfliktu jest podział przedmiotu sporu na po połowie.

24. Konflikt to starcie dwóch egoizmów – jeden musi okazać się słabszy.

25. Zrozumienie potrzeb partnera jest podstawą obustronnie korzystnego rozwiązania konfliktu.


Wybrane odpowiedzi określają Twoją tendencję w wyborze strategii rozwiązywania konfliktu.
Konkurencja  - 1,6,11,16,21
Unikanie - 2,7,12,17,22
Kompromis - 3,8,13,18,23
Łagodzenie - 4,9,14,19,24
Kooperacja - 5,10,15,20,25

Konkurencja: konflikt jako walka, środek obrony samooceny. Ma sens w sytuacjach krytycznych.
Unikanie wynika z obawy przed zranieniem, negatywnych doświadczeń. Konflikt  jest traktowany jako zło. Ma sens w sytuacjach, gdy przedmiot konfliktu jest nieistotny lub gdy nie ma szans na rozwiązanie.
Kompromis  wynika ze zrozumienia dla potrzeb innych osób, oznacza zgodę na utracenie czegoś. Ma sens gdy obie strony mają jednakową pozycję i gdy oczekiwania stron są wygórowane, zwykle jest rozwiązaniem tymczasowym.
Łagodzenie wynika z chęci utrzymania dobrych stosunków i/lub obawy przed osamotnieniem. W tym przypadku konflikt postrzegany jest jako zło. Takie podejście ma sens, gdy wiemy, że nie mamy racji, gdy stronie przeciwnej zależy bardziej lub gdy partner ma przewagę.
Kooperacja  wynika z wiary w to, że można znaleźć rozwiązanie, które usatysfakcjonuje obie strony. Ma sens, gdy przyczyną konfliktu jest nieprawidłowa komunikacja, jeśli jest zgoda co do celu, a różnica – co do środków i gdy chcemy wzmocnić związki z innymi.
Jak widać, nie ma złych strategii, wybór zależy od sytuacji. Jednak w zwyczajnych szkolnych warunkach strategią najbardziej sprzyjającą rozwijaniu umiejętności społecznych i budowaniu dobrych relacji między uczniami jest kooperacja.

Żeby lepiej zrozumieć istotę konfliktu i wczuć się w sytuacje obu stron warto wykonać ćwiczenie:
Nauczycie dzieli klasę na dwie grupy i prosi, żeby jedna grupa wczuła się w rolę Tomka (Tomek ma rację, ponieważ…), a druga – w rolę Sabiny (Sabina ma rację, ponieważ….). Następnie odczytuje historyjkę.

W niedzielę ciocia Basia odwiedziła rodzinę Granatowskich, składającą się z dwójki dzieci: Sabiny (11 lat) i Tomka (9 lat), pani Garnatowskiej i jej męża. W prezencie przyniosła między innymi świetnej jakości piłkę ze skóry. Ponieważ nie powiedziała dokładnie, dla kogo jest ta piłka – rozpętała się straszna awantura. Po wyjściu krewnej każde z dzieci uważało, że to ono dostało piłkę od cioci. Sabina domagała się przyznania jej racji, ponieważ w czasie poprzedniej wizyty krewnej nie otrzymała od niej żadnego prezentu, a Tomek dostał grę komputerową.  Tomek upierał się, że piłka jest dla niego, ponieważ ciocia jest jego matką chrzestną. W czasie kłótni Sabina szarpała brata i rozerwała mu koszulę. Tomek naubliżał Sabinie w sposób wulgarny. Sabina została ukarana aresztem domowym, a piłkę tata schował w szafie ze słowami: „Najwyraźniej wcale nie chcecie się nią bawić”.
Uczniowie zapisują na kartkach odpowiednie argumenty, ale nie przedstawiają ich. Kolejnym elementem ćwiczenia jest zamiana ról. Te dzieci, które wczuwały się w rolę Tomka dostają kartkę z argumentami na korzyść Sabiny, a ci, którzy reprezentowali Sabinę – kartkę z argumentami na korzyść Tomka. Zadaniem grup jest dopisanie przynajmniej jednego argumentu. W ćwiczeniu chodzi o to, żeby dzieci lepiej zrozumiały, że w konflikcie obie strony mają swoje racje.
Podsumowaniem ćwiczenia powinna być rozmowa na temat:
Jakie wrażenie wywarła na was zmiana perspektywy?
Jak się przy tym czuliście?
Co wtedy myśleliście?
Kogo łatwiej wam było zrozumieć?
Jak czujecie się teraz?
Czy konflikt w tej historyjce został rozwiązany? Nie, a ponadto wzrosła wzajemna niechęć rodzeństwa, zapewne przy najbliższej okazji dzieci znowu się pokłócą. Prawdopodobnie oboje dzieci ma poczucie krzywdy i odczuwa, złość wobec rodziców,  rodzice mogą mieć wyrzuty sumienia i nie ma co liczyć na to, by dzieci zachowywały się grzecznie. W szkole jest tak samo, kary nie sprzyjają budowaniu pozytywnych relacji, a nierozwiązane konflikty odezwą się prędzej czy później ze zdwojoną siłą.
Każdy konflikt ma swoje przyczyny i dynamikę. W literaturze przedstawia się kolejne etapy jako: prowokację (zachowanie lub sytuacja która wywołuje konflikt), utratę twarzy (jedna lub obie strony konfliktu czują się niezadowolone, upokorzone, rozczarowane, złe), szukanie sprzymierzeńców (może nastąpić podział części klasy na zantagonizowane i zwalczające się grupy), sięganie po rozwiązania siłowe (agresja słowna lub fizyczna) a na końcu -  niszczenie za wszelka cenę. Czym prędzej włączymy się w konstruktywne rozwiązywanie konfliktu, tym łatwiej będzie doprowadzić do porozumienia. Jeżeli reagujemy w momencie, gdy konflikt jest już nabrzmiały, dzieci mogą nawet nie pamiętać, od czego się zaczęło, a żal i złość mogą być trudne do opanowania. Mediator powinien więc wkroczyć jak najszybciej. W roli mediatora najczęściej występuje wychowawca lub pedagog szkolny.
Mediatora jest bezstronny, a jego zadaniem nie jest ustalenie winy i kary za nią. Mediacja wyklucza karę, chociaż w niektórych przypadkach może wystąpić zadośćuczynienie.  Mediator moderuje spotkania, zadaje odpowiednie pytania, podsumowuje i dba o przestrzeganie zasad.  Musi dochować tajemnicy, bo tylko wtedy dzieci będą z nim szczere. Pracuje dobrowolnie i ma wsparcie nauczyciela, który jest opiekunem grupy mediatorów. W swoich działaniach kieruje się potrzebami innych – dzieci, którym pomaga rozwiązać problem.
Mediacja składa się z pięciu faz.
1.      Wyjaśnienie mediacji, uzyskanie zgody - kontrakt
2.      Wysłuchanie i zrozumienie obu stron
3.      Odkrycie osobistego znaczenia konfliktu
4.      Przejście od przeszłości do przyszłości
5.      Rekompensata/pojednanie

W czasie mediacji zwaśnione dzieci siedzą obok siebie (ale nie za blisko), przodem do mediatora i mówią do niego, a nie do siebie nawzajem. To ważne, żeby unikać sytuacji, w którym mogą na nowo wybuchnąć emocje.

Faza I - Kontrakt
1)     Przedstawienie się
„Ja jestem Ewa, a jak wy się nazywacie?”
2)     Powitanie i dodanie odwagi uczestnikom
„Cieszę się, że oboje zdecydowaliście się przyjść do mnie” – mediator musi brać pod uwagę obawy uczestników mediacji. Dopiero wtedy, gdy dzieci stworzą pozytywny obraz samego siebie, odważą się w sytuacji konfliktowej poważnie potraktować argumenty i potrzeby drugiej strony
i otworzą się na  konstruktywne rozwiązania” 
3)     Wyjaśnienie kolejności i przebiegu spotkania
„Najpierw chciałabym wam wyjaśnić, na czym polega mediacja. Nie będziemy szukać winnych. Chciałabym, żebyśmy wspólnie znaleźli rozwiązanie. Porozmawiamy więc o waszej kłótni. Dobrze?” Ważny jest kontakt wzrokowy mediatora z uczestnikami sporu.
4)     Ustalenie zasad
„Podczas mediacji mówicie do mnie, a dopiero na koniec będziecie rozmawiać ze sobą nawzajem. Dlatego też krzesła zostały ustawione inaczej niż zwykle. Pomoże to w takim prowadzeniu rozmowy, żeby kłótnia nie wynikła na nowo”
5)     Wyjaśnienie roli mediatora
„Moim zadaniem jest pomóc wam w wyjaśnieniu i zrozumieniu tej kłótni. Spróbuję zrozumieć i ciebie i ciebie, abyście mogli się pogodzić i znaleźć jakieś wspólne rozwiązanie. Nie jestem sędzią i nie będziemy tu ustalać, kto jest winny. Postaramy się też wspólnie zastanowić, jak unikać takich sytuacji w przyszłości”
6)     Wyjaśnienie reguł
Powinniście zgodzić się na trzy warunki:
1.           mówi tylko jedna osoba
2.           nikt nie rani ani nie obraża drugiej osoby
3.           nasza rozmowa jest poufna – nikt nie opowie jej treści innym

Faza II – Zrozumienie obu stanowisk
1)     Prośba o rozpoczęcie do jednej ze stron
Tomku, czy chcesz jako pierwszy opowiedzieć mi, jak wasza kłótnia wygląda z twojej perspektywy?”
2)     Odzwierciedlanie treści.  W odzwierciedlaniu nie dodajemy niczego od siebie. Mediator stara się używać własnych słów, a nie powtarzać (nie zawsze się udaje) i „wycina” stwierdzenia złośliwe, obraźliwe itp. pomija je lub zastępuje innymi, pozbawionymi negatywnego wydźwięku. Odzwierciedlenie najczęściej ma formę pytania. Mediator umożliwia w ten sposób skorygowanie wypowiedzi oraz okazuje swoje staranie o pełne zrozumienie stron.
·        „Czy dobrze zrozumiałam? Ty ...”
·        „Sprawdźmy, czy dobrze cię zrozumiałam: ...”
·        „Czy mam rację, że ...”
·         „Uważasz, że ...”
·        „Myślisz, że ...”
3)     Zadawanie pytań dla orientacji
·        Kiedy rozpoczęła się wasza kłótnia?”
·        „Co masz dokładnie na myśli?”
·        „Czy wcześniej też tak było?”
·        „Co konkretnie wtedy powiedziałeś?”
4)     Zwrócenie się do drugiej ze stron
ü  Odzwierciedlanie treści
ü  Zadawanie pytań dla orientacji
5)     W przypadku kłamstw i wzajemnego obwiniania się o nie: ponowne wyjaśnienie roli mediatora
„Nie jestem sędzią, nie szukamy tutaj winy ani prawdy(!). Interesuje mnie raczej to, co każdy z was teraz czuje. Opowiedz mi proszę ...”
6)     Zakończenie tej fazy: podsumowanie
„Oboje źle się teraz czujecie w swojej skórze, prawda?” – tu ważne jest, by znaleźć coś, co łączy obie strony konfliktu.


Faza III - Odkrycie osobistego znaczenia konfliktu
1)     Otwarte pytanie
„Co oznacza dla ciebie to, co omówiliśmy?”
2)     Odzwierciedlenie uczuć. Mediator nie określa uczuć, których istnienie zakłada, a jedynie te, które może zaobserwować u rozmówcy.
Początki zdań w odzwierciedlaniu:
·        Zdajesz się być bardzo zdenerwowana tym, że ...”
·        „Mogę  sobie wyobrazić, że”
·        „Do mnie dociera to, że bardzo się zdenerwowałaś, gdy ...”
·        „Myślę, że czujesz się urażona, ponieważ ...”
Można zastosować tu również technikę normalizowania, by chronić zwaśnione strony przed utratą twarzy. Tę technikę stosujemy, gdy:
1.           w grę wchodzi uczucie wstydu
2.           coś wydaje się drażliwe
3.           jedna lub obie zwaśnione strony maja wrażenie, że tylko oni przeżywają takie uczucie
W normalizowaniu nie chodzi o bagatelizowanie!
Przykład:
„To normalne, że odczuwamy złość w takiej sytuacji”
3)     Drugie otwarte pytanie
·        „Co jeszcze oznacza to dla ciebie?”
·        „Co konkretnie masz na myśli?”
·        „Nie potrafię sobie jeszcze tego zbyt dobrze wyobrazić...”
·        „Czy chcesz opowiedzieć mi coś więcej na ten temat?”
·        „Co właściwie tak bardzo zdenerwowało cię w tej sytuacji? Czy potrafisz o tym opowiedzieć?”
·        „Co jest dla ciebie  najważniejsze w tej sprawie? Czy potrafisz o tym powiedzieć?”
Druga strona może czuć się zniecierpliwiona tym, że zbyt dużo czasu mediator poświęca jednej osobie:
„Posłuchaj, czy będzie to w porządku, jeśli jeszcze przez chwilę porozmawiam z twoją koleżanką? Potem zwrócę się do ciebie i spróbuję zrozumieć twój punkt widzenia.”
4)     To samo z drugą strona konfliktu
5)     Wskazanie sukcesów i pochwała
„Udało nam się wykonać duży krok do przodu. Wiemy, co było dla was ważne i co wtedy czuliście/co czujecie w związku z tą sytuacją. Cieszę się, że byliście tacy szczerzy”

Faza IV – Od przeszłości do przyszłości
1)     Przepisywanie scenariusza za pośrednictwem mediatora
„Patryku, gdybyś mógł cofnąć czas, co chciałbyś zmienić? Jak by to konkretne wyglądało?”
Mediatorka wysłuchuje jednej strony i przekazuje tę informację drugiej stronie:
„Tomku Patryk życzyłby sobie, żebyś .... A co ty chciałbyś zmienić?”
Mediatorka przekazuje informację:
„Patryku, Tomek życzyłby sobie, żebyś...”

2)     Stworzenie bezpośredniej komunikacji
„Czy chciałbyś powiedzieć mu o tym sam?”. Jeśli dzieci wyrażą zgodę ( a najczęściej właśnie tak się dzieje), zachęcamy je, żeby zwróciły się do siebie bezpośrednio. Warto zadbać o to, by wykluczyć poczucie winy u dzieci:
„Gdybyś mógł, sprawiłbyś, żeby to się nie wydarzyło.”
„Wcale tego nie chciałeś.”
„Widzę, że jest ci przykro.”

Faza V – Rekompensata/pojednanie

1)     Pomoc w opracowaniu propozycji rekompensaty
„Tomku, czego chciałbyś od Patryka, abyś mógł się z nim pogodzić oraz co ty możesz mu dać w zamian? Coś, co mu się będzie podobało?”
„Możesz sam go zapytać o to, czy tego chce”.
To samo dla drugiej strony.   
2)     Spisanie pomysłów - spisanie wszystkich propozycji i pomysłów bez ich oceny i weryfikacji zgodnie z zasadami „burzy mózgów”:
a.      Krytyka pomysłów jest niedopuszczalna, podobnie jak „zabójcze frazy”: „Nie ma czasu...”, „... nie można”, „bzdura” itp.
b.      Dozwolony jest każdy, nawet najbardziej absurdalny pomysł
c.      Im bardziej odważne pomysły – tym lepiej
d.      Ilość jest ważniejsza niż jakość
e.      Logika i rozsądek ważniejsze będą później, najpierw głos ma nasza fantazja
3)     Wybór wspólnego rozwiązania
„Sprawdźmy, w których miejscach się zgadzacie
Sprawdzamy, czy pomysły są sprawiedliwe i wybieramy wspólne rozwiązanie.
„Czy uważacie to za dobre rozwiązanie? Ty i ty także?”
Mediator pozostawia ustalenia końcowe uczestnikom mediacji. Wyjątek: jeśli będą one sprzeczne z obyczajami, to znaczy nie będą sprzeczne z powszechnymi wyobrażeniami moralności i zasadami współżycia społecznego.
4)     Spisanie ustaleń
Mediator wspólnie z zainteresowanymi spisuje ustalenia i określa termin ponownego spotkania. Podpisy mediatora i stron konfliktu.
5)     Przyjazne pożegnanie
„Praca z wami sprawiła mi dużo przyjemności i cieszę się, że doszliście do porozumienia. Spotkamy się za 14 dni, dobrze?”


Protokół spotkania pojednawczego

Data spotkania: ..................................

Imię i nazwisko pierwszego uczestnika: ........................................................

Imię i nazwisko drugiego uczestnika: .............................................................

Imię i nazwisko mediatora: ..............................................................................

Ustalenia: ............................................................................................................. ..........................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................

Kolejne spotkanie odbędzie się ....................................... o godzinie ......................

Podpisy
Pierwszy uczestnik ..............................

Drugi uczestnik ..................................

Mediator ...........................................

W szkole, w której pracowałam, wprowadziliśmy instytucję szkolnych mediatorów. Byli to przygotowani do te roli uczniowie. Dla uczniów, którzy byli zainteresowani takimi działaniami, zorganizowaliśmy kilkugodzinne warsztaty. Co ciekawe, mediatorami zostali uczniowie, którzy nie mieli najlepszych wyników w nauce i sami popadali w konflikty. Niektórych namówiliśmy, ale większość zgłosiła się sama. Dzięki temu nauczyli się, jak skutecznie i w konstruktywny sposób radzić sobie w trudnych sytuacjach, wzrosło ich poczucie własnej wartości, a dzięki temu – poprawiło się zachowanie.
W przygotowaniu mediatorów stosowaliśmy ćwiczenia, które z powodzeniem można wykorzystać w klasie na godzinie wychowawczej. Dzięki tym ćwiczeniom dzieci uczą się rozpoznawać i nazywać emocje, komunikować się i budować wartościowe relację.
Ćwiczenie 1.  Zgadnij, jakie to uczucie.
Wydrukuj i potnij kartę z nazwami uczuć. Możesz zacząć ćwiczenie od burzy mózgów – „Jakie znacie uczucia?”  Zapisz je na tablicy, w razie potrzeby uzupełniając listę o uczucia, których dzieci nie wymieniły, a które znajdą się na karteczkach. Uczniowie losują karteczki z określeniami uczuć. Odgrywają te uczucia, a inni powinni zgadnąć, jakie uczucie przedstawił odgrywający. Może to być również dowolne zdanie (np.„Waldek wygrał”), które wypowiedziane zostanie z takim właśnie uczuciem.
Uczucia: złość, euforia, wściekłość, radość, pogarda, zniecierpliwienie, miłość, nienawiść, skupienie, obojętność, wstyd, rozpacz, nieufność, rozczarowanie, obrzydzenie, ...
Ćwiczenie 2. Uczucia i emocje
Przygotowuje kilka zdjęć, wyrażających różne uczucia i karteczki z nazwami uczuć. Uczniowie dopasowują zdjęcia do ilustracji i uzasadniają swój wybór.

Ćwiczenie 3 – Co on/ona czuje?
W tym ćwiczeniu uczniowie pracują w grupkach po 3-4 osoby. Zadanie polega na tym, żeby dopisać odpowiedzi do podanych zdań, określając uczucia, jakie towarzyszą danej wypowiedzi. Np. „Miałam ochotę ją walnąć” – „Byłaś wściekła?”.  Następnie grupy odczytują swoje propozycje. Mogą one różnić się od siebie.   
Miałam ochotę ją walnąć.


Chciało mi się płakać.


Chciałam uciec.


Nie miałam ochoty już z nią rozmawiać.

Myślałam, że się pod ziemię zapadnę.

Zupełnie nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć.

Poczułam się zignorowana


Pomyślałam, że ona mnie nie rozumie.

Poczułam się wykorzystywana


Poczułam się oszukana


Pomyślałam, że jest głupia.


Poczułam, że nikt mnie nie lubi


Chciało mi się śmiać.


Pomyślałam, że nie warto się z nią przyjaźnić




Ćwiczenie 4. Odzwierciedlanie treści.
Uczniowie pracują w parach. Uczeń A opowiada uczniowi B o jakiejś sytuacji, w której uczestniczył. Uczeń B – odzwierciedla. Zamiana ról i omówienie ćwiczenia. Przedtem warto napisać na tablicy początki zdań:
             „Czy dobrze zrozumiałam? Ty ...”
             „Sprawdźmy, czy dobrze cię zrozumiałam: ...”
             „Czy mam rację, że ...”
             „Uważasz, że ...”
             „Myślisz, że ...”