Znaczenie relacji pedagogicznych
w procesie nauczania i uczenia się
1. Znaczenie
nauczania zorientowanego na relacje
2. Odzwierciedlanie
i rezonans emocjonalny
3. Nabywanie
umiejętności kierowania sobą
Jak
w mózgu powstaje motywacja – czyli jak „duch” przekształca się w „materię”
Motywacja, radość życia i gotowość do podejmowania wysiłku powstają w
mózgu dzięki neuroprzekaźnikom – dopaminie, opioidom i oksytocynie. Każdy z
nich pełni specyficzną funkcję, a wszystkie trzy łącznie sprawiają, że człowiek
ma ochotę uczyć się, rozwijać i podejmować
wyzwania. Ich działanie wpływa również na umiejętność samokontroli, hamowania
agresji, dokonywania wyborów.
Neuronalny układ motywacji, zwany też układem nagrody,
znajduje się w centralnej części mózgu
w układzie limbicznym. To tam działają wspomniane
wyżej neuroprzekaźniki. Skąd jednak się one biorą? Jak to się dzieje, że
zaczynają działać? Nie na wszystkie pytania neurobiologia znalazła odpowiedzi,
wiadomo jednak ponad wszelką wątpliwość, w jakich warunkach wydziela się ten
koktajl motywacyjny.
Po pierwsze, niezbędne okazują się dla dobrostanu układu
motywacji akceptacja, uznanie,
życzliwość wobec posiadacza mózgu. Człowiek był i jest istotą społeczną, a ewolucyjnie wykształcony mechanizm sprawia, że
układ limbiczny w sposób bezpośredni
ocenia jakość kontaktów i sytuacji społecznych. Doświadczenia społeczne, jakość relacji w
sposób materialny zmieniają strukturę
mózgu. Akceptacja, uznanie, życzliwość mogą być odczuwane jedynie w warunkach bezpośredniego kontaktu z drugą osobą. W praktyce oznacza to, że rodzice i
nauczyciele poświęcają dziecku czas i uwagę, dotrzymują słowa, słuchają i słyszą,
okazują zainteresowanie i zrozumienie. Dziecko powinno otrzymać jasny komunikat: „Jestem
Tobą zainteresowana/y. Widzę Ciebie, Twoje sukcesy i błędy i akceptuję je”. We współczesnych rodzinach zdarza się, że ta uważność i troska objawia się w sposób materialny („Nie
mam dla Ciebie czasu, za to kupię Ci zabawkę”). Zastępowanie autentycznego
zainteresowania i akceptacji takim konsumpcyjnym „zadośćuczynieniem” nie
prowadzi do wspierania motywacji, radości życia i gotowości podejmowania
wysiłku. Dziecko, żeby rozwijać się w pełni jako szczęśliwy i mądry człowiek, musi mieć możliwość wyrażania własnych opinii,
uczuć, musi czuć, że jest z zainteresowaniem wysłuchane, bo właśnie to pobudza
układ motywacji. Podobnie dzieje się, jeśli
dziecko ma możliwość poznania w rozmowie uczuć i opinii innych. Bezpośredni
kontakt sprawia, że dziecko uczy się odczytywać i okazywać mowę ciała, tembr
głosu i nadawać temu znaczenie. Bardziej motywujące jest wyrażanie własnych myśli
i uczuć, niż poznawanie emocji i opinii innych!
Brak zainteresowania lub zainteresowanie pozorne, obojętność
otoczenia aktywują neurobiologiczna matryce bólu. Ból społeczny mieści się w tym samym obszarze
mózgu, gdzie ból fizyczny. Pod wpływem niewłaściwych relacji społecznych
uaktywnia się gen stresu, który powoduje uszkodzenie komórek nerwowych. Wykluczenie społeczne, obojętność otoczenia wykluczenie
z grupy prowadzi do choroby, a nawet śmierci. Ten mechanizm ma swoje źródła w
ewolucji – bez grupy człowiek nie miał i nie ma szansy na przetrwanie. Ból
ostrzega o zagrożeniu i wywołuje agresję jako sposób obrony. Społeczny ból działa tak samo jak fizyczny –
prowadzi do agresji.
Na motywację ma wpływ rodzaj aktywności dziecka. Ciekawe zadania możliwe do wykonania przez
ucznia (nie za trudne, ale wystarczająco ambitne) wzmacniają geny, które
wywołują przyrost neuronów. Kolejnym czynnikiem wspierającym wydzielanie koktajlu
motywacyjnego są ruch (sport, taniec,
zabawy ruchowe) i muzyka (śpiewanie, muzykowanie, gra na instrumentach) – czyli
to, co współczesna szkoła traktuje po macoszemu.
Co z tego wynika dla szkoły
i nauczycieli?
Nauczyciel modeluje zachowania
uczniów sobą – swoja postawa i zachowaniem.
Budowanie atmosfery wzajemnej
akceptacji jest pierwszoplanowym zadaniem nauczyciela.
Dobrego pedagoga wyróżnia
umiejętność pozytywnej krytyki bez odrzucania i upokarzania.
Dzieci nie chcą być
rozpieszczane, tylko dostrzegane, szanowane i akceptowane.
Dzieci zrobią dużo, by zyskać
szacunek i uznanie.
Bez pozytywnych relacji nie ma
motywacji.
Jakie znaczenie mają relacje – czyli co
wspólnego maja kamerton i mózg?
Jeśli pobudzimy jeden kamerton, to drugi odbierze drgania
i również wyemituje dźwięk. Podobnie dzieje się z lidzkim mózgiem. W czasie
obserwacji czynności wykonywanych przez inną osobę w naszych mózgach można zaobserwować
aktywność tych samych grup neuronów, które byłyby pobudzone w czasie
wykonywania tej czynności przez nas. Kiedy umieszczona w tubie tomografu osoba
oglądała film prezentujący dłoń osoby grającej na gitarze neurony w mózgu obserwującego
zachowywały się w sposób podobny do tego, gdyby on sam grał na gitarze. Podobny
– bo znacznie słabszy. Reakcje neuronalne ulegały wzmocnieniu, gdy obserwacja miała być odtworzona przez
obserwującego. Neurony „symulują” to, co
obserwuje podmiot. Joachim Bauer i inni neurobiolodzy
nazywają to zjawisko „neuronami lustrzanymi”. Zastanawiam się jednak, czy nie
chodzi tu o pewna funkcję neuronów – zdolność do odzwierciadlania. Bo z wykładu
J.Bauera wynikało, że aktywizuje się nie jakaś szczególna grupa neuronów, a
właśnie te, które byłyby aktywne w czasie wykonywania obserwowanej czynności. Neurony odzwierciedlają nie tylko czynności
lecz również stany emocjonalne i uczucia, i to nie tylko bezpośrednio
obserwowane, również te, o których opowiadamy.
Dorosły reaguje na dziecko tworząc jego „wizję” w swoim
umyśle. A postawa dorosłego wywołuje
odzwierciedlenie w mózgu dziecka i powoduje, że ono dostraja się do tej „wizji”
– czyli co chcesz zobaczyć w dziecku, to właśnie będziesz miał/a.
Pozytywne postrzeganie dziecka |
Negatywne postrzeganie dziecka |
Tak działa „etykietowanie” dzieci w szkole, działa jak
samospełniająca się przepowiednia. Warto zastosować pewne ćwiczenia, żeby uniknąć poddawaniu się stereotypom we własnym
myśleniu:
·
„Widzę Cię po raz pierwszy” – każde spotkanie z
dzieckiem traktuj jako pierwsze, przyjrzyj mu się od nowa, jakbyś nie znał go
dotąd;
·
„Posiedzę z Tobą” (to ćwiczenie zaczerpnęłam z
pedagogiki waldorfskiej) – znajdź czas i odpowiednie miejsce na indywidualne
spotkanie z dzieckiem, popatrz mu w oczy, potrzymaj je za rękę, wcale nie
musicie poważnie rozmawiać, pytania typu „jak się czujesz w klasie?”, „Co lubisz
robić/jeść/czytać/oglądać?” w zupełności wystarczą, a kontakt wzrokowy i
fizyczny sprawią, że neurony lustrzane same zrobią swoją robotę;
Rozmowa o negatywnych emocjach z innymi nauczycielami i
wspólne zastanowienie się nad tym, jak dziecko funkcjonuje, jakie jest , jakie
ma mocne strony, co sprawia mu trudności pomaga
poradzić sobie z własnymi negatywnymi emocjami wobec dziecka, a w
konsekwencji sprzyja nawiązywaniu dobrych wspierających relacji. To, że możemy mieć negatywne emocje
wobec dziecka, jest zjawiskiem naturalnym - jesteśmy różni, do jednych dzieci nam
bliżej emocjonalnie, do innych – dalej, a do niektórych – całkiem daleko.
Mowa ciała jest dla dziecka bardziej czytelna niż język.
Z tego wynika, że mowa ciała nauczyciela musi
współgrać ze słowami. Entuzjazm,
radość, pasja, otwartość i chęć kontaktu wyrażane tylko słownie bez
potwierdzenia w postawie, ruchach, wyrazie twarzy zostaną natychmiast
zidentyfikowane przez dziecko jako fałszywe.
„Jestem tu, z wami, tu się dzieje!”, „Zobaczcie, jakie to ciekawe!” na początku lekcji wprowadza uczniów w stan pozytywnego
pobudzenia, ciekawości, współbrzmienia. Morderca lekcji jest jej biurokratyczny
początek „Kogo dzisiaj nie ma?”, „Sprawdźmy listę obecności.” - to zapowiedź nudy. Gdy ludzie się spotykają, to zwykle nie
zaczynają od sprawdzania, co ze sobą przynieśli. Kontakt nawiązuje się przez
małe rozmówki na tematy interesujące
obie strony, dostrajanie się. Również początek
lekcji jest takim momentem spotkania –
dostrojenia się.
Rozwijanie własnej osobowości przez nauczyciela jest tu
kluczowym zagadnieniem. Musi on mieć odwagę i siłę. J.Bauer podawał i pokazywał
przykłady zachowań nauczycieli i skłaniał uczestników do refleksji nad tym, jak
one mogą działać na uczniów. „Wchodzę do klasy, nie patrzę na uczniów, drobnym kroczkiem
dobiegam do biurka, za którym się chowam, wyjmuje dziennik lub odpalam komputer”
– jaki sygnał daje uczniom? „Wyjaśniam nowy materiał znudzonym tonem, opowiadam
o czymś i jednocześnie patrzę przez okno.” – jak interpretują to mózgi uczniów?
Tymczasem by kierować grupa tygrysów (bo dzieci na ogół nie są owieczkami) trzeba pokazywać własna pewność, zaangażowanie
i entuzjazm. Utrzymywanie kontaktu wzrokowego, rozluźniona i pewna postawa,
sposób poruszania się i swobodne
przechadzanie się po sali lekcyjnej buduje autorytet nauczyciela/nauczycielki.
To tak jakbyśmy pokazali/pokazały: „To ja jestem lwicą, która rządzi w tym
stadzie”. I nie chodzi o wywoływanie
lęku, tylko o przywództwo.
Zjawisko neuronów lustrzanych (pobudzanie neuronów do
odzwierciedlania) ma wpływ na:
·
zdolność odczuwania współczucia,
·
naśladowanie,
·
odbieranie emocji,
·
rozumienie sygnałów pozawerbalnych.
Co z tego wynika dla szkoły
i nauczycieli?
Problemy dzieci znajdują odzwierciedlenie
u nauczyciela
Zachowanie nauczyciela – jego autorytet,
charyzma – znajduje oddźwięk u ucznia
Radość poznawania u ucznia wynika z entuzjazmu nauczyciela
Wyzwalaczami rezonansu emocjonalnego
są: komunikacja werbalna i niewerbalna
Samosterowność
– czyli jak okiełznać wewnętrznego tygrysa?
Dojrzały człowiek potrafi kierować swoimi działaniami,
kontrolować impulsy, stawiać przed sobą
cele i dążyć do nich. Zanim jednak ta dojrzałość nastąpi, każdy przechodzi
przez etapy życia, w których rządzą instynktowne,
można powiedzieć „pierwotne” reakcje. Naszym zachowaniem kieruje oddolne sterowanie
i odgórna kontrola. Za oddolne sterowanie odpowiadają neuronalny układ nagrody,
który będzie nas zachęcał do poszukiwania przyjemności wszędzie tam, gdzie to możliwe,
oraz ciało migdałowate, który uaktywnia się pod wpływem strachu i wywołuje
agresję. Człowiek posiada wszakże korę przedczołową – to tu następuje hamowanie
impulsów i sterowanie poszukiwaniem przyjemności. Kora przedczołowa sprawia, że potrafimy
stawiać sobie cele, kontrolujemy impulsy, uwzględniamy potrzeby innych ludzi,
czekamy, dzielimy się. Nabywanie
umiejętności samosterowania jest procesem, a na jego przebieg mają wpływ
dwojakiego rodzaju czynniki :
·
hamujące – zaburzenie lub brak więzi, wychowanie
permisywne („bezstresowe”), stres, traumy, bieda, brak możliwości rozwoju;
·
wspierające – dobre relacje z innymi, muzyka,
joga, sport, taniec, redukcja stresu (medytacja, mindfulness).
Czego potrzebują uczniowie, żeby wykształcić w sobie samosterowność
i samokontrolę? Przede wszystkim uważności
dorosłych. Czasami spotkanie jednego „przytomnego” dorosłego może diametralnie zmienić
emocjonalną sytuację dziecka, dać impuls do jego rozwoju, pobudzić motywację, obudzić
wiarę w siebie. Dziecku potrzebne są
ramy, granice, wprowadzane nie zakazami i nakazami, a rozmową. Czyli zamiast pedagogiki komenderowania –
pedagogika dialogu. W dialogu nauczyciel pokazuje, jakie dziecko ma mocne strony, nad czym powinno pracować. A jeśli
jednocześnie daje mu odczuć, że wierzy w nie, że mu ufa, to jest szansa na
stworzenie autentycznej relacji sprzyjającej rozwojowi.
Co z tego wynika dla szkoły
i nauczycieli?
Daj dziecku odczuć: „Wiem, że jesteś”.
Pokaż dziecku, kim jest, wskaż jego
mocne strony, pokaż, nad czym pracować.
Daj dziecku odczuć, że w nie wierzysz.
1 komentarz:
dziękuję :)
Prześlij komentarz